Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II Ca 149/20 - zarządzenie, uzasadnienie Sąd Okręgowy w Szczecinie z 2020-06-23

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 12 listopada 2019 roku Sąd Rejonowy w Łobzie w sprawie z powództwa A. R. przeciwko Towarzystwu (...) S.A. w W. o zapłatę (sygn. akt I C 372/19):

w punkcie I. zasądził od pozwanego na rzecz powódki kwotę 32.700 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od 19 marca 2019 r. do dnia zapłaty,

w punkcie II. oddalił powództwo w pozostałej części,

w punkcie III. zasądził od pozwanego na rzecz powódki kwotę 5.252 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

Powyższe rozstrzygnięcie sąd rejonowy oparł o następujące ustalenia faktyczne i rozważania prawne:

Wyrokiem Sądu Rejonowego w Łobzie z dnia 9 kwietnia 2019 roku, sygn. akt II K 13/19, M. S. została skazana za to, że 20 sierpnia 2018 roku, ok. 11:00, na drodze wojewódzkiej (...), na trasie Ł.-S., umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierujące samochodem osobowym marki V. (...) o nr rej. (...) nie zachowała należytej ostrożności i nie obserwowała należycie drogi, wykonując manewr omijania pojazdu, który zatrzymał się w związku z innym zdarzeniem drogowym, nie upewniła się co do możliwości jego bezpiecznego wykonania, zjechała na przeciwległy pas ruchu, gdzie uderzyła czołowo w prawidłowo jadący samochód osobowy marki F. (...) o nr rej. (...), doprowadzając do wypadku drogowego, gdzie kierujący pojazdem J. W. doznał obrażeń ciała w postaci złamania trzonu mostka, licznych złamań żeber III-IX po stronie prawej, VIII-X po stronie lewej, stłuczenia płuca z płynem w obu jamach płucnych, licznych krwiaków powłok skórnych oraz ogólnych stłuczeń, a ponadto obrażeń kończyny górnej lewej pod postaci rany szarpanej przedramienia lewego, co łącznie spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na czas powyżej siedmiu dni w stopniu średnim, natomiast pasażerka pojazdu L. W. doznała obrażeń ciała w postaci stłuczenia i zgniecenia klatki piersiowej z rozległymi złamaniami wieloodłamowymi licznych żeber obustronnie i złamania mostka, stłuczenia płuc i rozerwania płuca lewego przez odłamy licznych żeber, skutkujące odmokrwiakiem lewej jamy otrzewnej, stłuczenia serca oraz śródpiersia, stłuczenia brzucha z rozwałkowaniem nerki lewej i rozległym krwiakiem zaotrzewnowym lewostronnym, pęknięcia śledziony z krwotokiem do jamy otrzewnej, stłuczenia jelit i krezki jelitowej z wylewami krwawymi do ścian jelit i stłuczeniem opon rdzeniowych i rdzenia kręgowego, a ponadto rozległym stłuczeniem powłok skórnych tułowia i wszystkich kończyn z rozległymi wylewami krwawymi podskórnymi, podbiegnięciami krwawymi i zadarciami rozległymi, licznymi skóry oraz ranami stłuczonymi płytki skóry i tkankami podskórnej w obu okolicach biodrowych przednich, które to obrażenia doprowadziły do niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu wstrząsu urazowo-krwotocznego, spowodowanymi ciężkimi obrażeniami wielonarządowymi oraz masywnymi krwotokami wewnętrznymi pourazowymi z uszkodzonych narządów, w wyniku których 20 sierpnia 2018 roku w szpitalu w D. poniosła śmierć, to jest za przestępstwo z art. 177 § 2 k.k.

W dacie powyższego wypadku obowiązywała umowa obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, zawarta pomiędzy sprawcą wypadku oraz pozwanym ubezpieczycielem, obejmująca szkody powstałe w związku z ruchem ww. pojazdu.

L. W. miała trzy córki, przy czym najstarszą z nich jest powódka. Tragicznie zmarła, jako czteroletnia dziewczynka została wraz z rodzicami deportowana na Syberię. Powojenne doświadczenia przyczyniły się do tego, że była kobietą bardzo pracowitą, zaradną, z dużym poczuciem odpowiedzialności i te same cechy oraz wartości starała się przekazywać swoim dzieciom. Uczyła córki wszechstronnie zajmować się domem, szyć, piec, gotować, a nawet szpachlować, tapetować czy kłaść kafelki.

Powódka była bardzo zżyta z mamą. Gdy rozpadło się jej małżeństwo, wprowadziła się do domu rodziców ze swoim dwutygodniowym wówczas synem. L. W. wspierała córkę w wychowaniu wnuka M. R., pomagała w opiece nad nim, by powódka mogła powrócić do pracy. L. W. była przy córce we wszystkich trudnych chwilach jej życia, pocieszając, dając nadzieję na lepszą przyszłość i będąc dlań oparciem psychicznym, a także finansowym. L. W. wpajała córce poczucie własnej wartości, starała się, by córka czuła, że jej mama nieustannie w nią wierzy i jest z niej dumna.

Powódka bardzo liczyła się ze zdaniem mamy. Radziła się jej nie tylko w ważnych sprawach, ale także w kwestiach codziennych, jak np. w co się ubrać na spotkanie ze znajomymi. L. W., na prośbę córki, podpowiadała jej, jak winna postępować wobec syna i synowej. Dla powódki L. W. była autorytetem i wzorem do naśladowania – często w swoim życiu starała się postępować tak, jak wydawało jej się, że zrobiłaby jej mama. Powódka spędzała z mamą mnóstwo czasu na wspólnych zwierzeniach i rozmowach, a podczas jednej z nich L. W. nazwała ją „swoim najlepszym dzieckiem”. Matka powódki potrafiła jej doradzić i udzielić wsparcia w trudnych chwilach, córka mogła się do niej zwrócić z każdym problemem. Kobiety lubiły razem słuchać muzyki oraz oglądać ulubione filmy w telewizji, a później o nich dyskutować. Często chodziły na zakupy do tzw. „szperaczków” z używanymi przedmiotami, gdzie wyszukiwały np. stary zegar, fotel, czy porcelanę, a następnie cieszyły się wspólnie z nabytych rzeczy. L. W. mówiła wówczas córce, jak można odnowić zakupiony stary mebel – kobiety lubiły wspólnie zastanawiać się na historią nabytych przedmiotów.

Ok. 10 lat temu rodzice powódki przeprowadzili się z Ł. do oddalonej o 12 km K.. Gdy okazało się, że nieruchomość położona obok ich nowego domu będzie na sprzedaż, powódka zdecydowała, że chce ją zakupić. Aby zarobić niezbędne na ten cel środki, powódka postanowiła wyjechać do pracy za granicę. Ostatecznie z pomocą rodziców powódce udało się nabyć dom. Obie nieruchomości znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie, w odległości nie większej niż 50 m –powódka i jej mama widziały się przez okno. Na czas remontu i rozbudowy zakupionego domu, powódka ponownie zamieszkała z rodzicami. Przez kolejne lata mieszkania obok siebie, powódka spędzała z mamą bardzo dużo czasu, widywały się praktycznie codziennie, często spacerowały po lesie. L. W. lubiła przesiadywać w domu córki, pić razem z nią kawę i spędzać wspólnie czas na rozmowach – kobiety rozumiały się niemal bez słów.

Po pewnym czasie powódka związała się ze Szwedem i ok. 6 lat temu wyjechała do Szwecji. Planowała, że po uzyskaniu w Szwecji uprawnień emerytalnych, przeprowadzi się do Polski, by spędzić z L. W. jej stare lata, móc się nią zajmować i opiekować.

Po wyjeździe powódki za granicę kobiety bardzo za sobą tęskniły. By mieć częstszy kontakt matka kupiła komputer, nauczyła się go obsługiwać i korzystać z komunikatora S.. Rozmawiały codziennie ok. 17:00, robiąc plany na przyszłość i omawiając wszystkie sprawy minionego dnia oraz inne interesujące je kwestie. Czasami w rozmowach brała udział siostra powódki lub jej syn. Będąc w Szwecji, powódka ukończyła szkołę, z czego L. W. bardzo się cieszyła i była dumna z córki.

Powódka przylatywała do Polski, aby odwiedzać mamę. Z racji wykonywania zawodu wychowawczyni przedszkolnej nie pracowała w okresie letnim, więc przyjeżdżała do Polski na całe wakacje, aby spędzić je z mamą. Były wówczas nierozłączne, spędzały ze sobą całe dnie i wszystko robiły wspólnie. Lubiły jeździć na wycieczki do pobliskich miejscowości, by podziwiać pałace i zabytki. Kilkakrotnie L. W. odwiedziła powódkę i jej partnera D. w Szwecji. Zmarła ceniła konkubenta swojej córki i darzyła go sympatią. A. R. wykupowała także wycieczki nad morze i w różne inne miejsce dla mamy, siebie i sióstr, na które razem się wybierały. Powódka starała się także zapewniać mamie rozrywki – zabierała ją na koncerty, co roku jeździły razem na Noc Tenorów do S..

L. W. była skromną kobietą, ale lubiła być elegancka. Bardzo podobały jej się ubrania powódki i córka, będąc w Polsce, oddawała mamie swoje ubrania, a po powrocie do Szwecji kupowała sobie takie same.

L. W. integrowała całą rodzinę. Była kobietą przedsiębiorczą i prowadziła agroturystykę – u niej odbywały się wszystkie rodzinne uroczystości oraz święta. Organizowała coroczne imprezy na powitanie i pożegnanie lata, grzybobrania, zimą kuligi i raz na kilka lat zjazdy rodzinne. Ostatni zjazd odbył się w lipcu 2018 roku – na miesiąc przed jej śmiercią.

Powódka pamięta dzień, w którym doszło do wypadku. Było to tydzień po tym, jak po spędzonych z mamą wakacjach wróciła do Szwecji. Z tragiczną wiadomością zadzwonił jej syn, który odwiedził dziadków w drodze powrotnej ze Szwecji do miejsca zamieszkania w R.. Początkowo zatelefonował, aby powiadomić o zdarzeniu drogowym i że babcia została zabrana karetką do szpitala. Po tym telefonie powódka wpadła w panikę, chciała być przy mamie i prosiła syna, by powiedział, czy ona przeżyje. Partner powódki od razu zakupił bilety na lot do Polski. Po kilku godzinach M. R. zadzwonił ponownie i poinformował o śmierci L. W.. Powódka zaczęła krzyczeć, prosiła, by „zaczekali”, miała nadzieję, że po przyjeździe do Polski okaże się, że nastąpiła pomyłka, a L. W. jednak żyje.

Powódka i jej partner dotarli do domu w Polsce tego samego dnia nocą. 21 sierpnia 2018 roku powódka poszła do szpitala, chcąc zobaczyć mamę, ale dowiedziała się, że nie będzie to możliwe, gdyż ma się odbyć jej sekcja zwłok. Później, w zakładzie pogrzebowym, powódka błagała, by pozwolono jej ujrzeć mamę i się do niej przytulić, jednakże zasugerowano jej, że nie powinna oglądać zmarłej w takim stanie, gdyż mogłoby to być dla niej zbyt wstrząsające. Pracownik owego zakładu oznajmił, że przez lata wykonywania przez niego zawodu nie było sytuacji, by przygotowując ciało osoby zmarłej, musiał je – z uwagi na obrażenia i ciągłe krwawienie – owijać folią, a tak zmuszony był postąpić w przypadku L. W..

Powódka mogła zobaczyć mamę rano w dniu pogrzebu i widok ten wstrząsnął nią. L. W. miała na dłoniach białe rękawiczki, które były nasiąknięte krwią, zaś biała tkanina, na której zmarła leżała, była różowa od krwi. Powódka płakała, całowała mamę, głaskała po głowie, przepraszała, że nie zdążyła się z nią pożegnać i nie było jej przy niej, gdy umierała.

Przygotowaniem pogrzebu zajmowała się powódka wraz siostrami. W dniu ceremonii wszystkie były na lekach uspokajających. Cała ta sytuacja była tym trudniejsza, że w tym czasie w szpitalu wciąż przebywał po wypadku ich ojciec, a mąż zmarłej L. W.. Na pogrzeb przyszło bardzo wielu ludzi. Mama powódki była bowiem bardzo szanowana także w lokalnej społeczności, a ludzie zawsze mogli liczyć na jej pomoc i wsparcie.

Powódka załamała się po śmierci mamy i do tej pory nie umie się odnaleźć. Mimo upływu ponad roku, nie przestaje płakać i ubierać się na czarno. Czuje się osamotniona. Nosi na szyi sekretnik, w którym zamieściła zdjęcie L. W., a także jej włos. Powódka cały czas wspomina mamę. Gdy jest w Polsce, to często chodzi na cmentarz i płacze, klęcząc nad jej grobem. W swojej sypialni na toaletce zrobiła „ołtarzyk mamy”, na którym trzyma jej zdjęcia i codziennie mówi do nich, pali świeczki pamięci i się modli. Jest rozżalona, że nie mogła pożegnać się z mamą, powiedzieć jej, że ją kocha. Odczuwa niedosyt, że o wielu sprawach jeszcze mamie nie powiedziała, wielu rzeczy jej nie pokazała. Czuje się zagubiona, nie ma na nic ochoty. Zdarza się, że mówi do siostry R. U., że chciałaby już nie żyć. Przed stratą mamy była osobą radosną i pełną pomysłów. Obecnie ma myśli, że nic jej nie czeka dobrego, że wszystko, co miała zrobić, już zrobiła i nie czuje, by miała być kiedyś szczęśliwa i jej na tym nie zależy. Po śmierci matki powódka przestała słuchać muzyki, nie ogląda już filmów – wszystko to kojarzy jej się bowiem z tym, co robiła ze swoją mamą. Przed wypadkiem była osobą towarzyską, często wraz z partnerem spotykali się z jego przyjaciółmi. Po śmierci mamy powódka wycofała się życia towarzyskiego, nic jej nie cieszy. Obawia się, że z czasem bliscy jej partnera będą ją mieli za „dziwoląga”, ale nie potrafi się przemóc, by się nie alienować. Stara się unikać ludzi nawet gdy widzi, że miałaby z kimś jechać jedną windą, woli skierować się do drugiej windy, by nie musieć z nikim rozmawiać. Przez pierwsze osiem miesięcy po stracie mamy, powódkę wręcz irytował widok śmiejących się ludzi. Drażniło ją, że są weseli, a nie mają świadomości, że każdego dnia może ich spotkać wielka tragedia. Przed wypadkiem powódka dużo czytała, czego teraz nie robi, nie jest w stanie się skoncentrować. Dodatkowo czytanie kojarzy jej się z L. W., która traktowała je jako swoją pasję. Podczas ostatnich wspólnych wakacji, powódka przywiozła mamie stos książek i ta cieszyła się, że wkrótce przejdzie operację oka na zaćmę i będzie mogła je wszystkie przeczytać.

Przez pierwszy miesiąc po śmierci L. W., powódka nie chodziła do pracy, bo nie była w stanie. Jej partner – który jest lekarzem – powiedział, że musi skorzystać z pomocy specjalisty, ponieważ sama sobie nie poradzi. Za jego namową powódka udała się do psychiatry, u którego leczy się do chwili obecnej. Raz w miesiącu odbywa wizytę, podczas której rozmawia z psychiatrą i otrzymuje nową receptę. Po śmierci mamy powódka jest bowiem na lekach antydepresyjnych, które przyjmuje dwa razy dziennie. Cały czas zasypia na środkach nasennych. Psychiatra zasugerował, że pomoże jej stopniowy powrót do pracy. Miesiąc po śmierci L. W., powódka wróciła na stanowisko wychowawczyni przedszkolnej na 30 % etatu, z czasem na 50 %, a obecnie pracuje na 65% etatu – wciąż nie jest w stanie skupić myśli na tyle, by pracować na pełen etat, jak przed stratą mamy. Powódka w pracy ma pod opieką dzieci w wieku 2 - 3 lata. Kocha dzieci i twierdzi, iż praca jest jej ratunkiem i odskocznią.

Powódka po śmierci mamy rzadziej przyjeżdża do Polski. Gdy tu przebywa jest jej ciężej – wszędzie widzi mamę, jej rzeczy, wracają do niej wspomnienia. Po śmierci L. W. nic nie było zmieniane w jej domu. Powódka dotychczas wszystkie święta spędzała z mamą, więc w 2018 roku nie czuła się na siłach, by przyjechać do Polski na Boże Narodzenie i spędzić je w domu, w którym jej mamy już nie ma. Bała się, że nie będzie w stanie powstrzymać swoich emocji, czym mogłaby wystraszyć swoje wnuki. Owe święta spędziła siedząc w domu w Szwecji, przed małą choinką i opłatkiem, słuchając polskich kolęd i cały czas płacząc.

Po śmierci L. W. nie ma tradycji urządzania świat dla całej rodziny. Gdy powódka i siostry przyjeżdżają na msze za zmarłą mamę, jedna z sióstr zaprasza potem bliskich im uczestników takiej uroczystości do siebie do domu na poczęstunek. Siostry dalej są ze sobą blisko, jednak po śmierci mamy, powódka rzadziej do nich dzwoni. Trudna stała się relacja z ojcem powódki, który załamał się po śmierci żony i bardzo często płacze.

W chwili śmierci L. W. miała 83 lata, a powódka – 61 lat. Powódka ma dorosłego syna, który na stałe mieszka w R. wraz ze swoją żoną i dwójką dzieci w wieku 5 oraz niespełna 3 lat. Powódka bardzo kocha swoje wnuki, lecz żałuje, że z uwagi na samopoczucie nie jest w stanie poświęcić im tyle czasu i uwagi, ile by chciała. Gdy przyjeżdża do Polski, by się z nimi zobaczyć, przyjmuje dodatkowo zapisaną jej dawkę leków, by móc przy dzieciach powstrzymać łzy, zająć się nimi, czytać im książki.

Przed śmiercią L. W. powódka nie przyjmowała leków antydepresyjnych, środków nasennych i nie korzystała z pomocy psychiatry.

Partner powódki wspiera ją i stara się jej pomagać, ale ma ona świadomość, że – choć wprost tego nie mówi – jest zmęczony jej żałobą i chce, by wróciła do normalności. Powódka stara się ukrywać z częścią emocji, aby nie potęgować u jej syna i partnera zmartwień o nią – np. gdy ogarnia ją atak płaczu, który sama określa wręcz „psim wyciem”, chowa się do innego pokoju lub na balkonie, by inni tego nie widzieli.

Powódka czuje niesprawiedliwość i rozżalenie, że jej mama przeszła tyle trudów w życiu, w tym zesłanie na Syberię, a nie mogła umrzeć w spokoju, we własnym łóżku, lecz umierała tragicznie, wykrwawiając się w polu. Powódka miała nadzieję, że po przejściu na emeryturę spędzi z mamą resztę życia, że tym razem to ona będzie opiekować się mamą i będzie mogła się jej odwdzięczyć za trud, jaki włożyła w wychowanie jej oraz sióstr. Powódka miała nadzieję, że u schyłku życia mamy, będzie mogła być przy niej, by ją pożegnać, powiedzieć, że ją kocha i że to ona wraz z siostrami przygotują kiedyś swoją mamę do „ostatniej drogi”.

L. W. nie chorowała na nic poważnie. Miała astmę, przez co zdarzało się, że występowało u niej kołatanie w sercu i z tego powodu była pod stałą opieką kardiologa. 20 lat temu oraz około 2 lata temu była w szpitalu, ponieważ się zraniła, jednak nigdy nie były to pobyty związane z zagrożeniem dla jej życia. L. W. miała zaćmę w oku. W dniu wypadku jechała akurat odebrać skierowanie na operację, mającą na celu usunięcie zaćmy.

Powódka zgłosiła zdarzenie pozwanemu pismem z 14 lutego 2019 roku, domagając się wypłaty kwoty 100.000 zł tytułem zadośćuczynienia za krzywdę w związku ze śmiercią mamy. W toku postępowania likwidacyjnego pozwany wypłacił na rzecz powódki kwotę 17.300 zł.

W tak ustalonym stanie faktycznym sąd rejonowy uznał powództwo oparte na art. 446 § 4 k.c., art. 822 k.c. oraz art. 34 ust. 1 ustawy z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (dalej „u.u.o.”), dotyczące zapłaty uzupełniającego zadośćuczynienia w związku ze śmiercią matki powódki, za zasadniczo zasługujące na uwzględnienie. Sąd, opierając się m.in. na zasadach doświadczenia życiowego, doszedł do przekonania o szczególnie silnej więzi, która istniała między powódką a jej mamą. L. W. była dlań nie tylko wzorem i autorytetem, lecz też przyjaciółką i powierniczką. W tym przypadku relacja rodzic-dziecko była ponadprzeciętnie silna. Sąd rejonowy nie podzielił stanowiska pozwanego, jakoby sam podeszły wiek L. W., jak również dojrzały wiek poszkodowanej, świadczyć miały o mniejszym cierpieniu powódki, albowiem matka powódki w chwili tragicznej śmierci była osobą sprawną i aktywną i nie jest to wiek (ten, ani żaden inny), w którym powódka mogła spodziewać się nagłej śmierci mamy w wypadku samochodowym. To nagłość śmierci osoby najbliższej rodzi ogromne poczucie krzywdy, nawet, gdy osoba ta była już w starszym wieku. Zdaniem sądu rejonowego krzywda powódki jest silnie odczuwana z tego względu, iż między nią a L. W. istniała trwająca przeszło 60 lat dwukierunkowa więź rodzinna, przy tym w chwili śmierci L. W., syn powódki także był już samodzielnym dorosłym człowiekiem, mającym żonę oraz dzieci. W takiej sytuacji uwaga powódki skupiona była na jej mamie, albowiem to na nią przeniosła potrzebę wspierania i opieki. Życie powódki było wręcz skoncentrowane wokół mamy. O szczególnym przywiązaniu córki i mamy świadczy zdaniem sądu także fakt, że gdy małżonkowie W. przeprowadzili się do K. i pojawiła się możliwość zakupienia domu w bezpośrednim sąsiedztwie, powódka podjęła starania, by go nabyć, a tragicznie zmarła pomogła jej w tych dążeniach. Sąd rejonowy podniósł, że powódka od ponad 6 lat mieszka w Szwecji, lecz uczyniła to, by zarobić na zakup i remont domu położonego obok posiadłości rodziców, a pomimo związania się ze Szwedem miała plan, by po uzyskaniu uprawnień emerytalnych przenieść się do Polski i mieszkać obok matki. Tę bliską więź potwierdza zdaniem sądu rejonowego fakt, że tęsknota kobiet za sobą sprawiła, że L. W. w wieku 75 lat nauczyła się posługiwać komputerem, by móc kontaktować się z córką za pomocą komunikatora internetowego, przez który rozmawiały codziennie. Nadto, mimo zamieszkiwania w Szwecji, powódka spędzała z matką całe wakacje, podczas których kobiety były praktycznie nierozłączne. O szczególnej roli matki w życiu powódki świadczył także według sądu fakt, że powódka radziła się jej w praktycznie każdej sprawie.

Z tych względów sąd uznał, że nagła strata mamy w dramatycznych okolicznościach była dla powódki zdarzeniem niezwykle tragicznym i trudnym do zaakceptowania. Owszem, powódka nie pozostała sama i partner stara się ją wspierać, ale powódka dostrzega, że jest on już zmęczony jej żałobą i stara się ona ukrywać przed nim niektóre swe emocje. Siostry i syn mają swoje zmartwienia, więc nie są w stanie w zupełności oddać się pomocy powódce. Ból powódki potęguje fakt, że nie było jej przy śmierci matki, nadto okoliczności związane z jej pogrzebem (widok mamy w rękawiczkach nasiąkniętych krwią, leżącej w trumnie na materiale, który także był od tej krwi zabarwiony na różowo). Mimo upływu ponad roku od śmierci mamy, powódka nie wróciła do życia, które wiodła przed wypadkiem. Śpi dzięki środkom nasennym i leczy się psychiatrycznie, przyjmując dwa razy dziennie leki antydepresyjne oraz odbywając raz w miesiącu rozmowy z psychiatrą. Nadto ograniczyła życie zawodowe i towarzyskie. Cały czas pielęgnuje pamięć o matce, nosi na szyi sekretnik ze zdjęciem mamy i jej włosem, a gdy jest w Polsce, to często odwiedza grób mamy, nadto nadal cały czas ubiera się na czarno.

W tych okolicznościach sąd rejonowy uznał, że kwota 50.000 zł jest odpowiednią sumą zadośćuczynienia i skoro 17.300 zł przyznano powódce w toku postępowania likwidacyjnego, od pozwanego zasądzono na jej rzecz dalszą kwotę 32.700 zł. Odsetki ustawowe za opóźnienie od tej kwoty zasądzono na podstawie art. 481 § 1 k.c. i art. 455 k.c. w zw. z art. 14 ust. 1 u.u.o. W ocenie sądu pozwany dysponował danymi umożliwiającymi prawidłowe ustalenie kwoty zadośćuczynienia, więc skoro powódka zgłosiła szkodę 14 lutego 2019 roku, termin na spełnienie świadczenia upływał 16 marca 2019 roku. Ponieważ wskazana data wypadała w sobotę, sąd rejonowy zauważył, że zgodnie z art. 115 k.c. pozwany był obowiązany spełnić świadczenie najpóźniej 18 marca 2019 roku i dlatego od następnego dnia zasądził odsetki za opóźnienie. Jednocześnie sąd rejonowy oddalił żądanie odsetkowe za okres od 17 do 18 marca 2019 roku.

Na marginesie swoich rozważań sąd pierwszej instancji wskazał, że w sprawie słusznie nie składano wniosku o opinię biegłego na okoliczność ustalenia stanu psychicznego powódki w związku ze śmiercią matki, gdyż dowód ten nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, albowiem przedmiotem procesu nie jest wywołanie rozstroju zdrowia u członka rodziny. Określenie zaś więzi istniejącej między danymi osobami i rozmiaru cierpienia wskutek straty bliskiej osoby nie wymaga wiadomości specjalnych. To, że powódka zażywa leki antydepresyjne jest faktem i wynika z zaświadczenia psychiatry, a wedle sądu fakt przyjmowania leków nie wymagał weryfikacji przez biegłego.

O kosztach postępowania sąd rejonowy rozstrzygnął na podstawie art. 100 zd. 2 k.p.c., uznając, że skoro roszczenie powódki okazało niezasadne wyłącznie w zakresie dwóch dni odsetek, to mimo częściowego oddalenia powództwa, należał się jej pełny zwrot poniesionych kosztów.

Apelację od powyższego wyroku wywiódł pozwany, zaskarżając go w części, tj. co do punktu I. w zakresie zasądzonej kwoty 20.000 zł oraz odsetek ustawowych zasądzonych od kwoty 32.700 zł za okres do dnia ogłoszenia wyroku, a także co do punktu III. w całości. Zaskarżonemu wyrokowi apelujący zarzucił naruszenie:

1.  art. 232 k.p.c. w zw. z art. 6 k.c. poprzez przyjęcie, że powódka wykazała, iż w wyniku wypadku z dnia 20 sierpnia 2018 roku, na skutek którego śmierć poniosła L. W., doznała krzywdy w rozmiarach uzasadniających przyznanie zadośćuczynienia w wysokości 50.000 zł, podczas gdy zebrany materiał dowodowy nie uzasadniał przyznania świadczenia w takiej wysokości, jako że ustalenie tych okoliczności wymagało wiadomości specjalnych, dowód z opinii biegłego sądowego nie został przeprowadzony, a z ustalonych okoliczności sprawy wynika, iż powódkę ze zmarłą matką łączyły typowe, prawidłowe relacje, co świadczy o prawidłowości decyzji o odmowie przyznania na jej rzecz zadośćuczynienia,

1.  art. 233 § 1 k.p.c. poprzez rażące naruszenie granic swobodnej oceny dowodów i ich ocenę wbrew zasadom logiki i doświadczenia życiowego poprzez bezzasadne:

a.  przyjęcie, że krzywda powódki związana ze śmiercią matki uzasadnia zasądzenie na jej rzecz zadośćuczynienia w kwocie 50.000 zł, w sytuacji, gdy kwota ta jest stanowczo zawyżona, nieadekwatna do doznanej krzywdy i nie jest adekwatna do rozmiaru szkody, zadośćuczynienie przewidziane w art. 446 § 4 k.c. może zostać przyznane wyłącznie na rzecz najbliższego członka rodziny, nie uprawnia do tego wyłącznie fakt, że jest ona członkiem rodziny,

b.  przyjęcie, że nieoczekiwania śmierć matki spowodowała u powódki negatywne przeżycia emocjonalne, powódka załamała się i nie umie się odnaleźć, podczas gdy tego nie potwierdza zgromadzony materiał dowodowy, z którego wynika, że proces żałoby powódki przebiegł w sposób normalny i standardowy, nie miał charakteru patologicznego, w związku ze śmiercią poszkodowanej powódka nie doznała żadnego uszczerbku na zdrowiu, nie musiała korzystać z pomocy ani psychologa, ani psychiatry i brak jest obiektywnych dowodów świadczących o istnieniu głębokiej więzi między powódką a zmarłą, tym samym uznać należy, że łącząca powódkę więź z matką nie miała cech szczególnych uzasadniających przyznanie tak wysokiego zadośćuczynienia,

c.  uznanie, iż to, że powódka od 6 lat mieszka w Szwecji, gdzie założyła rodzinę, urodziła dziecko, poświecą uwagę wnukom, nie miało wpływu na rozluźnienie się więzi z matką, podczas gdy powódka z matką nie prowadziła wspólnie gospodarstwa domowego, jej centrum życiowe kształtowało się w „oderwaniu" od życia poszkodowanej, powódka w zasadzie koncentrowała się na najbliższej rodzinie - mężu, dziecku oraz wnukach,

d.  pominięcie, że powódka po śmierci matki nie korzystała z pomocy psychologa lub psychiatry, a z procesem żałoby poradziła sobie sama lub przy wsparciu najbliższych,

e.  oparcie się sądu wyłącznie na subiektywnych twierdzeniach powódki co do przebiegu procesu żałoby, stanu psychicznego powódki i rozmiaru krzywdy związanej ze śmiercią matki, przy pominięciu, że powódka nie zawnioskowała dowodu z opinii biegłego, mimo iż ani powódka, ani sąd nie mają wiadomości specjalnych z zakresu psychologii i psychiatrii,

2.  art. 446 § 4 k.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie i zasądzenie na rzecz powódki rażąco zawyżonej kwoty zadośćuczynienia za krzywdę związaną ze śmiercią L. W., w sytuacji, gdy kwota ta jest wygórowana, z pewnością nie stanowi sumy odpowiedniej, o której mowa w tym przepisie, co więcej kwota ta znacznie odbiega od kwot zasądzanych w tego rodzaju sprawach oraz doprowadziło to do nieuzasadnionego wzbogacenia powódki,

3.  art. 481 § 1 k.c. w zw. z art. 14 ust. 1 i 2 u.u.o. poprzez zasądzenie na rzecz powódki odsetek ustawowych za opóźnienie od należności z tytułu zadośćuczynienia od dnia 19 marca 2019 roku, podczas gdy zasadność i wysokość należnego powódce zadośćuczynienia ustalana była według stanu rzeczy w chwili zamknięcia rozprawy, co w przypadku uznania powództwa przez sąd, uzasadnia zasądzenie odsetek ustawowych od dnia wyrokowania.

Wskazując na powyższe zarzuty, apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez obniżenie zasądzonego świadczenia do kwoty 12.700 zł i przyznanie ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia 12 listopada 2019 roku do dnia zapłaty, a także zasądzenie od powódki na rzecz pozwanego kosztów postępowania za obie instancje, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

W uzasadnieniu apelacji pozwany podkreślił, że powódka nie wykazała wystarczająco poniesionej krzywdy doznanej w wyniku śmierci matki, ustalenie tych okoliczności wymagało wiadomości specjalnych, a powódka nie zawnioskowała o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego psychologa, który wypowiedziałby się na temat stanu zdrowia psychicznego powódki, wpływu śmierci matki na jej dotychczasowe życie i skutków jakie poniosła za sobą jej śmierć. Sąd w sposób dowolny określił rozmiar ujemnych następstw w sferze psychicznej powódki i w powstały zakres cierpień pokrzywdzonego. W ocenie apelującego z samych twierdzeń powódki i zeznań świadków nie można wnioskować, że proces żałoby przebiegał nieprawidłowo, tym bardziej, że powódka nie korzystała z pomocy żadnych specjalistów. Pozwany przyznał, że utrata osoby bliskiej jest dotkliwa w skutkach dla najbliższej rodziny zmarłego, jednak nie przesądza to automatycznie o tym, że uzasadnione jest zasądzenie zadośćuczynienia. Tak samo prawidłowe relacje występujące pomiędzy zmarłą a powódką, nie oznacza, że powódkę łączyły z matką silne więzi emocjonalne, zwłaszcza uzasadniające to, by przyznać na jej rzecz zadośćuczynienie w kwocie przewyższającej 30.000 zł. Choć śmierć L. W. była dla powódki ciężkim przeżyciem, niemniej powódka poradziła sobie samodzielnie z tą tragedią, przeżyła proces żałoby, skoro nie korzystała z pomocy specjalistów z zakresy psychiatrii czy psychologii. W ocenie apelującego sąd nie nadał odpowiedniego znaczenia poczynionym przez sobie ustaleniom, w zasadzie nie uwzględnił, że zmarła w dacie wypadku była osobą dorosłą, od 6 lat zamieszkiwała w Szwecji wraz z mężem, ma dorosłego syna i dwoje wnuków. Oznacza to, że powódka z matką nie prowadziła wspólnie gospodarstwa domowego, a ponadto centrum życiowe poszkodowanej kształtowało się w „oderwaniu” od życia powódki, powódka w zasadzie koncentrowała się na swojej najbliższej rodzinie - mężu, dziecku i wnukach. Zmarła i powódka miały swoje własne radości i troski, posiadały odmienne grono znajomych, odmienne zainteresowania, a więź łącząca powódkę z poszkodowaną była typowa, odpowiadająca relacją występującym między dorosłym dzieckiem a matką. Pozwany nie przeczy, że powódka ze zmarłą utrzymywała kontakt, niemniej spotkania okolicznościowe czy kontaktowanie się za pośrednictwem komunikatorów nie mogą być traktowane tożsamo z założeniem, że matka uczestniczyła w codziennym życiu powódki. W ocenie pozwanego nagła śmierć matki powódki wywołała zapewne pustkę, czy też niedowierzania, ale nie sposób uznać, że zaburzyła normalne funkcjonowanie rodziny powódki, która przejawiała emocje adekwatne do sytuacji, odczuwała żal po stracie osoby bliskiej. Niemniej wraz z upływem czasu odczucia te zmniejszały się, a żałoba nie miała charakteru patologicznego.

Z tych wszystkich względów apelujący zarzucił, że zasądzona powódce należność jest znacznie wygórowana i niewspółmierna do doznanej nią krzywdy, wobec czego powinna ona ulec obniżeniu do kwoty wskazanej przez stronę skarżącą. Niezależnie od powyższego, skarżący, kwestionując rozstrzygnięcie w zakresie odsetek podkreślił, że na podstawie zgromadzonych dowodów nie sposób dociec, czy w dniu 19 marca 2019 roku ujawniły się okoliczności uzasadniające przyznanie powódce kwoty z tego tytułu, której powódka domaga się w pozwie. Ostatecznie ocena stanu zdrowia powódki, jej możliwości funkcjonowania i rokowań co do przyszłości, możliwa była dopiero w toku procesu. Zdaniem pozwanego ewentualna wysokość przyznanego powódce świadczenia była wynikiem cierpień rozłożonych w czasie oraz szkody majątkowej i określonych ostatecznie na datę zamknięcia rozprawy, co uzasadnia zasądzenie odsetek od kwoty należności głównej co najwyżej od dnia wyrokowania.

W odpowiedzi na apelację powódka wniosła o oddalenie apelacji i zasądzenie na jej rzecz kosztów postępowania apelacyjnego, w tym kosztów zastępstwa prawnego wedle norm przepisanych.

Sąd okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja okazała się niezasadna.

W rozpoznawanej sprawie sąd rejonowy przeprowadził postępowanie dowodowe w sposób wystarczający do poczynienia prawidłowych ustaleń faktycznych, obejmujących wszystkie istotne dla wyrokowania okoliczności sprawy. W związku z tym, sąd okręgowy podziela ustalenia faktyczne poczynione przez sąd pierwszej instancji i przyjmuje je za własne, co czyni zbędnym ich ponowne przytaczanie ( vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 12 września 2014 roku, sygn. I CSK 628/13). Podobnie sąd okręgowy podziela dokonaną przez sąd rejonowy ocenę zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, oraz ocenę prawną prawidłowo ustalonego stanu faktycznego.

Przechodząc do analizy poszczególnych, podniesionych w ramach apelacji zarzutów, sąd odwoławczy w pierwszej kolejności odniesie się do zarzutu naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c., statuującego zasadę swobodnej oceny dowodów. Apelujący upatrywał naruszenia zasady swobodnej oceny dowodów w tym, że sąd pierwszej instancji przekroczył jej zakres, a z ustalonego stanu faktycznego wyciągnął wnioski nielogiczne i niepoparte materiałem dowodowym, co w efekcie doprowadziło do zasądzenia zadośćuczynienie w kwocie nadmiernej i nieuzasadnionej.

Zgodnie z treścią art. 233 § 1 k.p.c. sąd ocenia wiarogodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Sąd dokonuje oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego z uwzględnieniem wszystkich dowodów przeprowadzonych w postępowaniu, jak też wszelkich okoliczności towarzyszących przeprowadzaniu poszczególnych dowodów i mających znaczenie dla oceny ich mocy i wiarygodności. Ramy swobodnej oceny dowodów muszą być zakreślone wymaganiami prawa procesowego, doświadczenia życiowego, regułami logicznego myślenia oraz pewnego poziomu świadomości prawnej, według których sąd w sposób bezstronny, racjonalny i wszechstronny rozważa materiał dowodowy jako całość, dokonuje wyboru określonych środków dowodowych i ważąc ich moc oraz wiarygodność odnosi je do pozostałego materiału dowodowego. Jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego dawały się wysnuć wnioski odmienne. Dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie wystarcza zatem stwierdzenie o wadliwości dokonanych ustaleń faktycznych, odwołujące się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Konieczne jest tu wskazanie przyczyn dyskwalifikujących postępowanie sądu w tym zakresie. W szczególności skarżący powinien wskazać, jakie kryteria oceny naruszył sąd przy ocenie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im je przyznając. Zwalczanie swobodnej oceny dowodów nie może więc polegać jedynie na przedstawieniu własnej, korzystnej dla skarżącego wersji zdarzeń, ustaleń stanu faktycznego opartej na własnej ocenie, lecz konieczne jest przy tym posłużeniu się argumentami wyłącznie jurydycznym wykazywanie, że wskazane w art. 233 § 1 k.p.c. kryteria oceny wiarygodności i mocy dowodów zostały naruszone, co miało wpływ na wynik sprawy.

Przenosząc powyższe na grunt niniejszego postępowania zaznaczyć należy, że apelującemu nie udało się przekonać sądu odwoławczego, iż poczynione przez sąd pierwszej instancji ustalenia faktyczne zostały dokonane z naruszeniem ram swobodnej oceny dowodów. Podnoszone w ramach apelacji argumenty pozwanego są częściowo oderwane od zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. W szczególności przywołać tu należy przedstawianą przez skarżącego wersję, wedle której powódka od 6 lat mieszka stale w Szwecji, gdzie „założyła rodzinę, urodziła dziecko”. W toku postępowania A. R. w sposób wyraźny wyjaśniła, jaki cel przyświecał jej przy przeprowadzce do Szwecji oraz kiedy to nastąpiło. Nadto jej jedyny syn jest już dorosłą osobą, która ma dwoje dzieci, a zatem pozbawiony głębszego sensu jest wywód apelującego, że przez 6 lat pobytu w Szwecji powódka zdążyła doczekać się syna i wnuków. Co więcej nie jest prawdą, że, jak przedstawia to apelujący, powódka po śmierci swojej matki nie korzystała z pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. W aktach sprawy znajduje się bowiem wystawione przez szwedzkiego lekarza psychiatrę zaświadczenie, wedle którego powódka po śmierci matki wymagała zarówno leczenia farmakologicznego, jak i pomocy w postaci psychoterapii. Wreszcie analiza całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału nie daje podstaw do uznania, że, jak wskazał to skarżący, powódka przebyła już proces żałoby, z którym poradziła sobie sama. Okoliczności przedstawiane przez A. R., a przede wszystkim treść złożonych przez nią i jej siostrę zeznań w sposób niezbity dowodzi, że proces żałoby u powódki cały czas trwa, nie pogodziła się ona jeszcze ze stratą matki i nie potrafi uporać się z negatywnymi skutkami, jakie zdarzenie to zrodziło w jej życiu. Te argumenty apelacji, jako całkowicie bezpodstawne i stojące w jawnej sprzeczności ze zgromadzonym w sprawie materiałem, sąd odwoławczy uznał więc za chybione.

Przechodząc dalej, sąd okręgowy wyjaśnia, że brak jest podstaw do przychylenia się do stanowiska apelującego, jakoby sąd pierwszej instancji „bezzasadnie przyjął”, że nieoczekiwana śmierć matki spowodowała u powódki „negatywne przeżycia emocjonalne”. Po pierwsze stwierdzenie takie pozostaje w oczywistej sprzeczności ze zwykłym doświadczeniem życiowym, albowiem trudno powiedzieć, poza skrajnymi sytuacjami, aby śmierć matki mogła rodzić pozytywne przeżycia emocjonalne, bądź nie powodować żadnych przeżyć. Nie jest również prawdą, aby materiał dowodowy zgromadzony w sprawie dostarczał argumentów za tym, że żałoba przebiegła u A. R. w sposób „normalny i standardowy”, nie miała ona charakteru patologicznego, a powódka nie doznała w związku z tym żadnego uszczerbku na zdrowiu. Wskazane tezy, charakterystyczne dla tych powoływanych przez biegłych sądowych w sporządzanych przez nich opiniach, nie padły na gruncie niniejszego postępowania, co więcej – brak było nawet okoliczności, które mogłyby sugerować, że tak właśnie przebiegała u powódki żałoba po stracie matki. Sąd odwoławczy nie wie, skąd niedysponującemu wiadomościami specjalnymi apelującemu wiadomo jest, że powódka nie doznała uszczerbku na zdrowiu, albowiem w kwestii tej nie wypowiadał się w trakcie niniejszego postępowania lekarz specjalista. Niewątpliwie natomiast zgromadzony materiał dowodowy pozwala na przyjęcie, że śmierć L. W. wywołała ogromny wstrząs w życiu powódki, który w istotny sposób zakłócił jej funkcjonowanie i po którym sytuacja do chwili obecnej nie powróciła do stanu równowagi. Jak zostało bowiem wyjaśnione już wyżej, w ocenie sądu okręgowego u powódki nie doszło jeszcze do zakończenia procesu żałoby, a zatem brak jest możliwości dokonania oceny jego przebiegu, a także tego, czy był to proces normalny i standardowy.

Nawiązując do kolejnych podniesionych w ramach apelacji zarzutów, sąd odwoławczy wskazuje, że powódka jest „najbliższym członkiem rodziny zmarłego” w rozumieniu art. 446 § 4 k.c. Po pierwsze nie istnieje bliższe pokrewieństwo niż między matką a dzieckiem. Po wtóre o tym, kto jest najbliższym członkiem rodziny nie decyduje wyłącznie formalna więź, wynikająca w szczególności z przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego czy ewentualnie z powinowactwa. Aby ustalić, czy występujący o zadośćuczynienie jest najbliższym członkiem rodziny nieżyjącego, sąd powinien stwierdzić, czy istniała silna i pozytywna więź emocjonalna pomiędzy dochodzącym tego roszczenia a zmarłym. Zadośćuczynienie określone w art. 446 § 4 k.c. jest odzwierciedleniem w formie pieniężnej rozmiaru krzywdy, a ta w istocie nie zależy od statusu materialnego pokrzywdzonego ( vide Wałachowska Monika, Art. 446 [w:] Fras Mariusz (red.), Habdas Magdalena (red.), Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania. Część ogólna (art. 353-534), Wolters Kluwer Polska, 2018).

Zważając na powyższe wytyczne, sąd odwoławczy doszedł do przekonania, że nie ma racji skarżący w zakresie, w jakim wskazywał, że A. R. wywodzi swoje powództwo jedynie z tego względu, że jest „członkiem rodziny”. Całokształt przytoczonych w niniejszej sprawie okoliczności stanowi bowiem odzwierciedlenie niezwykle silnej więzi emocjonalnej, jaka łączyła powódkę z matką. Ciepłe wspomnienia o matce sięgają u powódki już do czasów jej najwcześniejszego dzieciństwa, albowiem zarówno ona, jak i jej rodzeństwo, nie chodzili do przedszkola, a byli wychowywani przez L. W. w domu. Aż do chwili śmierci matka stanowiła niejako opokę całej rodziny, była osobą powszechnie szanowaną i kochaną. Nie sposób jednak nie dostrzec, że w życiu powódki matka odegrała rolę znacznie bardziej istotną, aniżeli miało to miejsce u pozostałych członków jej rodziny. L. W. towarzyszyła córce w każdym momencie jej życia, zawsze służyła radą i pomocą. Zmarła zaangażowała się również we wsparcie córki po rozpadzie jej małżeństwa oraz w wychowanie jej syna, gdy ta nie miała takiej możliwości. Wreszcie dla oceny więzi, jaka łączyła matkę i córkę nie pozostaje bez znaczenia okoliczność, że A. R. wiązała z wyjazdem do Szwecji nadzieję na zdobycie środków potrzebnych do zakupu i wyremontowania domu znajdującego się w najbliższym sąsiedztwie miejsca zamieszkania L. W.. Powyższe świadczy zatem o tym, że gdy syn powódki dorósł i nie wymagał już poświęcenia tak znacznej uwagi, powódka całe swe życie skoncentrowała na umacnianiu relacji z matką, stworzyła plan, który, po przejściu na emeryturę, umożliwiłby jej poświęcenie całego czasu L. W., towarzyszenie jej w ostatnich latach życia, tak, aby czuła, że córka się o nią troszczy i chce odwdzięczyć się za całe dobro, jakie od niej otrzymała. Realizując swoje zamierzenia, co związane było z przeprowadzką do Szwecji, A. R. zadbała jednak, aby pozostać w stałym kontakcie z matką – codziennie rozmawiały przez komunikator internetowy, dzieląc się swoim życiem codziennym, przeżyciami, spostrzeżeniami. Powódka w relacjach z L. W. czuła się swobodnie, a ich rozmowy nie musiały być spowodowane żadnymi doniosłymi wydarzeniami – w dużej mierze były one spontaniczne i koncentrowały się na zwykłych, drobnych sprawach życia codziennego. Z tego też względu opisana przez powódkę oraz przywołanego świadka relacja między L. W. a jej córką spełnia wszelkie wymogi, aby powódkę uznać za „najbliższego członka rodziny” nie tylko w sensie istnienia określonych więzi rodzinnych, ale przede wszystkim w odniesieniu do niezwykle silnej więzi emocjonalnej.

Odnosząc się do wskazanego w apelacji zarzutu, jakoby sąd w sposób nieuprawniony dokonał oceny przeżyć, jakie wystąpiły u powódki po śmierci matki, albowiem w sprawie nie został przeprowadzony dowód z opinii biegłego, sąd odwoławczy wskazuje, że art. 278 § 1 k.p.c. przewiduje uprawnienie sądu do przeprowadzenie wskazanego dowodu wyłącznie w sytuacji, gdy wymagane są wiadomość specjalne. Dowód ten służy w procesie dla weryfikacji twierdzeń stron o przebiegu zdarzeń (stanie rzeczy, cechach przedmiotów) wówczas, kiedy nie jest możliwe dokonanie tej oceny przy uwzględnieniu wniosków płynących z wiedzy powszechnej i zasad doświadczenia życiowego ocenianych przy uwzględnieniu zasad logiki. Zadaniem biegłego jest dokonanie oceny przedstawionego materiału z perspektywy posiadanej wiedzy naukowej, technicznej lub branżowej i przedstawienie sądowi danych (wniosków) umożliwiających poczynienie właściwych ustaleń faktycznych i prawidłowej oceny prawnej znaczenia zdarzeń, z których strony wywodzą swoje racje ( vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 31 stycznia 2020 roku, I ACa 752/17, LEX nr 2907148).

Zważając na powyższe zaznaczyć należy, iż w niniejszym postępowaniu nie było przedmiotem oceny sądu, jakiego uszczerbku na zdrowiu doznała powódka, a to, jaki był rozmiar krzywdy, której doznała wskutek nagłej śmierci matki. Nie ma zaś biegłego, który byłby w stanie dokonać pomiaru ludzkiej krzywdy. Słusznie zatem stwierdził sąd pierwszej instancji, że kwestia ta podlegała ocenie na podstawie wiedzy ogólnej, doświadczenia życiowego i zasad logiki, nie wymagała natomiast wiadomości specjalnych. Jeżeli więc sądowi zaoferowano materiał dowodowy umożliwiający ocenę podnoszonych przez powódkę okoliczności, to nie ulega wątpliwości, że dowód z opinii biegłego byłby w tym przypadku bezprzedmiotowy i stanowiłby zbędne wydłużanie postępowania oraz multiplikowanie jego kosztów.

Z tych względów sąd odwoławczy uznał, że zasadnie i prawidłowo ustalił sąd rejonowy rozmiar doznanej przez A. R. krzywdy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że, jak wyjaśniono już wyżej, więź łącząca obie kobiety była nieprzeciętnie silna, a zatem nagła i niespodziewana śmierć matki musiała stanowić dla powódki niezwykle poważny szok. Powyższe potęgują dramatyczne okoliczności wypadku z sierpnia 2018 roku, a także rozległość obrażeń, jakich doznała L. W.. Obiektywnie rzecz biorąc, dla niemal każdej osoby trudna do udźwignięcia byłaby nagła śmierć najbliższej osoby, poprzedzona tak poważnym w skutkach wypadkiem, nadto spowodowanym wyłącznie z winy osoby trzeciej. Odczuwane przez powódkę poczucie bezsilności i niesprawiedliwości było więc w tym przypadku całkowicie naturalne i uzasadnione, zaś rozmiaru doznanego przez nią cierpienia nie mógł zmniejszyć fakt, iż L. W. była osobą w zaawansowanym wieku. Niezależnie bowiem od wieku, nagła, niespodziewana i tak tragiczna śmierć osoby jest zawsze silnym wstrząsem dla jej najbliższych.

Poczynione wyżej ustalenia skłoniły sąd odwoławczy do stwierdzenia, iż nie ma racji apelujący również w zakresie, w jakim wskazuje, iż zasądzone zadośćuczynienie stanowi kwotę rażąco zawyżoną. Przede wszystkim wyjaśnić należy, iż użyte w treści art. 446 § 4 k.c. pojęcie „sumy odpowiedniej” w istocie ma charakter niedookreślony, niemniej jednak w judykaturze wskazane są kryteria, którymi należy się kierować przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia. Zadośćuczynienie ma mieć przede wszystkim charakter kompensacyjny, wobec czego jego wysokość nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Jednocześnie wysokość ta nie może być nadmierną w stosunku do doznanej krzywdy, ale musi być „odpowiednia” w tym znaczeniu, że powinna być – przy uwzględnieniu krzywdy poszkodowanego – utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa ( vide wyrok Sądu Najwyższego z 28 września 2001 roku, III CKN 427/00, LEX nr 52766). Niemniej jednak wysokość zadośćuczynienia odpowiadająca doznanej krzywdzie powinna być odczuwalna dla poszkodowanego i przynosić mu równowagę emocjonalną, naruszoną przez doznane cierpienia ( vide wyrok Sądu Najwyższego z 14 lutego 2008 roku, II CSK 536/07, LEX nr 461725). Wielkość krzywdy odniesionej przez poszkodowanego zawsze zależy od konkretnych okoliczności faktycznych sprawy. Z tego względu ustalenie odpowiedniej kwoty zadośćuczynienia pieniężnego zostało przez ustawodawcę pozostawione uznaniu sądu, który w każdej sprawie indywidualnie orzeka o wysokości zadośćuczynienia. Podkreślić w tym miejscu trzeba, że tylko rażące zawyżenie bądź rażące zaniżenie wysokości zadośćuczynienia daje podstawę do skutecznego zaskarżenia wyroku sądu pierwszej instancji w tym zakresie. Ocena tego zarzutu winna być dokonana poprzez pryzmat okoliczności konkretnego przypadku. Ingerencja przez sąd odwoławczy w rozstrzygnięcie sądu rozpoznającego sprawę w pierwszej instancji dopuszczalna jest jedynie w razie rażącego zaniżenia lub zawyżenia zasądzonej kwoty ( vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 lipca 1970 roku, III PRN 39/70, OSNCP 1971/3/53 oraz z 7 stycznia 2000 roku, II CKN 651/98, LEX nr 51063).

Sąd odwoławczy zważył, że zasądzona w pierwszej instancji kwota 32.700 zł, stanowiąca uzupełnienie przyznanego powódce zadośćuczynienia do łącznej kwoty 50.000 zł, jest kwotą adekwatną do rozmiaru doznanej przez nią krzywdy i uzasadnioną. W okolicznościach sprawy nie można uznać, że doszło do rażącego zawyżenia przez sąd należnego powódce zadośćuczynienia. Powódka w sposób niebudzący wątpliwości wykazała bowiem, że ze zmarłą matką łączyła ją nieprzeciętnie silna więź, zaś przytaczane przez nią okoliczności znalazły potwierdzenie w zeznaniach świadka R. U.. Nagła śmierć matki w sposób znaczący wpłynęła na dalsze życie powódki, jej plany, ale również stan psychiczny. Traumatyczność doznanych przeżyć skłoniła powódkę do skorzystania z pomocy psychiatrycznej, w tym skutkowała regularnym przyjmowaniem leków. Powódka straciła najbliższą osobę, a pustki tej, jak wynika z okoliczności przytaczanych w trakcie postępowania, nie zdoła zapełnić żadna inna osoba. Sąd uznał nadto, że zasądzona w pierwszej instancji kwota nie jest kwotą nadmierną, a mimo to stanowi dla A. R. ekonomicznie odczuwalną wartość. Wszystko to spowodowało, iż brak było podstaw do ingerencji w rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji.

Odnosząc się do zarzutu dotyczącego nieuprawnionego, w ocenie apelującego, wyznaczenia przez sąd rejonowy daty początkowej naliczania odsetek, sąd drugiej instancji wyjaśnia, że także w tym zakresie nie podziela stanowiska strony pozwanej. Orzeczenie sądu przyznające zadośćuczynienie ma bowiem charakter rozstrzygnięcia deklaratoryjnego, a nie konstytutywnego ( vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 lutego 2007 roku, I CSK 433/06, LEX nr 274209). Zasadą jest również, że ubezpieczyciel ma obowiązek wypłacić odszkodowanie w terminie 30 dni, licząc od dnia złożenia przez poszkodowanego lub uprawnionego zawiadomienia o szkodzie (art. 14 ust. 1 u.u.o.), o ile tylko poszkodowany wskazał podstawy faktyczne do ustalenia wysokości szkody oraz, w przypadku zadośćuczynienia, określił wysokość żądania ( vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 30 października 2018 roku, I ACa 107/18, LEX nr 2596578). Istotą postępowania likwidacyjnego jest natomiast zbadanie zasadności zgłoszonych przez poszkodowanego roszczeń i wysokości świadczenia, z zachowaniem przez ubezpieczyciela należytej staranności przy wyjaśnianiu wszystkich okoliczności wypadku ubezpieczeniowego, z uwzględnieniem jego profesjonalizmu, doświadczenia, faktu posiadania fachowej obsługi i dostępu do opinii specjalistów ( vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 października 2018 roku, IV CSK 348/17, LEX nr 2570470).

W nawiązaniu do powyższego zważyć należy, iż w dacie zgłoszenia zdarzenia przez A. R., ubezpieczyciel dysponował całokształtem okoliczności rzutujących na ocenę doznanej przez powódkę krzywdy, a zatem miał, obiektywnie rzecz biorąc, możliwość zbadania zasadności zgłoszonego roszczenia. W trakcie niniejszego postępowania nie zostały ujawnione jakiekolwiek nowe okoliczności, które mogłyby mieć wpływ na ostateczną ocenę roszczenia A. R. – z tego też względu uznać należało, że słusznie sąd pierwszej instancji zważył, że datę początkową naliczania odsetek ustalić należy przy uwzględnieniu ustawowego, przewidzianego w art. 14 ust. 1 u.u.o., trzydziestodniowego terminu. Skoro więc powódka zgłosiła szkodę więc skoro powódka zgłosiła ubezpieczycielowi szkodę w dniu 14 lutego 2019 roku, termin na spełnienie świadczenia w istocie upłynął w dniu 16 marca 2019 roku. Ponieważ data ta wypadała w sobotę, prawidłowo ocenił sąd rejonowy, że pozwany był obowiązany spełnić świadczenie najpóźniej w dniu 18 marca 2019 roku.

Konkludując, sąd drugiej instancji uznał zarzuty podniesione w ramach apelacji pozwanej spółki za chybione i niezasadne, w związku z czym uznał apelację za pozbawioną umotywowanych podstaw i działając na mocy art. 385 k.p.c., orzekł jak w punkcie 1. sentencji wyroku.

O kosztach postępowania apelacyjnego sąd okręgowy orzekł przy uwzględnieniu wyrażonej w art. 98 § 1 k.p.c. zasady odpowiedzialności za wynik procesu, uwzględniając, że powódka wygrała to postępowanie w całości. Z tego względu pozwany winien zwrócić jej kwotę 1.800 zł tytułem kosztów związanych z wynagrodzeniem reprezentującego ją pełnomocnika, ustalonym na mocy § 10 ust. 1 pkt 1 w zw. z § 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych. Z tego względu sąd orzekł jak w punkcie 2. sentencji wyroku.

Marzenna Ernest Ziemowit Parzychowski Katarzyna Longa

ZARZĄDZENIE

(...)

(...)

(...)

(...)

(...)

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Adela Dopierała
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Szczecinie
Osoba, która wytworzyła informację:  Ziemowit Parzychowski,  Marzenna Ernest ,  Katarzyna Longa
Data wytworzenia informacji: